Koncert Tesco Value - recenzja i galeria zdjęć

21 marca br. (poniedziałek) w Klubie Studenckim Jama odbył się koncert formacji Tesco Value. Publikujemy recenzję koncertu autorstwa Krzysztofa Litwina oraz galerię zdjęć Pawła Litwina i Agaty Przetacznik.

Lider Tesco Value - Czesław Mozil, polski emigrant

Duńska formacja Tesco Value (z polskim akcentem – Czesiek Mozil jako wokalista) gra ciekawą i inspirującą muzykę, którą można określić mianem „art-rock”. Nie był to pierwszy występ tej grupy w Krośnie, bowiem koncertowali tu już dwukrotnie, w sali widowiskowej Szkoły Muzycznej.

Zespół zawitał tym razem do gościnnego Krosna w mocno zmienionym składzie: odeszło trzech muzyków (w tym dwie kobiety grające na perkusji i kontrabasie), a na ich miejsce przybyli nowi. Pociągnęło to za sobą także pewne zmiany zarówno w instrumentarium (kontrabas zastąpiła gitara basowa), jak i w samej muzyce zespołu, który gra teraz mocniej, dynamiczniej, jakby bardziej rockowo, a mniej nastrojowo i klimatycznie. Nie podejmę się jednak oceny tej metamorfozy, bo jest to kwestia gustu.

Jeśli chodzi o sam koncert, to po dwóch poprzednich świetnych występach Tesco Value w Krośnie można odczuwać pewien niedosyt. Ale o tym za chwilę.

Pomieszczenia klubu „Jama” zaczęły się wypełniać już na godzinę przed koncertem, który rozpoczął się, jak to zwykle bywa, z dużym opóźnieniem. Zespół grał przeszło godzinę zarówno utwory starsze (w nowych aranżacjach), jak i ze swojej nowej płyty „Song for a gatekeeper”, którą można było także nabyć na miejscu. Sam koncert był bardzo żywiołowy, a komentarze i opowieści wokalisty, mówiącego momentami mocno „łamaną” polszczyzną wprowadzały wesoły nastrój.

Nie wszystko jednak w tym występie było bez zarzutu. Można było odnieść wrażenie, że chwilami do muzyki Tesco wkradał się chaos; tak jakby członkowie zespołu grali ze sobą po raz pierwszy. Nie wiem na ile w tym przypadku miało wpływ mocne polskie piwo, które podziałało na niektórych Duńczyków dość piorunująco. Może po prostu mieli słabszy dzień. Faktem jest jednak, że nie był to najlepszy występ tej grupy, co wielu widzów mocno podkreślało. Także sami muzycy w kuluarowych rozmowach to przyznali.

Bynajmniej nie stawiam kreski na Tesco Value. Nie można bowiem po jednym występie oceniać całej twórczości, moim zdaniem bardzo ciekawej i oryginalnej grupy. Są oni dla mnie nadal antidotum na zalew zewsząd nas otaczającej radiowej papki. Trzymam kciuki i czekam z niecierpliwością na kolejne koncerty i nagrania Tesco Value.

Galeria zdjęć

Kliknij na miniaturkę, aby zobaczyć zdjęcie w całości.